Monday, July 9, 2007

Kult Nadchleba

Niemalze w kazdej kulturze chleb odgrywa znaczaca role. Wystarczy przypomniec sobie jaka czczcia otaczany jest ten wyrob w Polsce. Jak sie czlowiek zastanowi to patrzac nan mozna duzo powiedziec o narodzie - wyobrazcie sobie swiezutki, polski, gubo krajany chleb, na ktorym starsze babcie pieczolowicie odciskaja krzyz? Pewnie chcielibyscie spytac - 'A jakiez to pieczywo spozywaja Irlandczycy?'. Niestety. Chleb irlandzki jest przygnieciony i wrecz sprasowany obrzydliwym i wszechogarniajacym dobrobytem zaprawionym solidna dawka roznych zwiazkow aromatycznych. Zasadniczo wyglada jak chleb tostowy, z tym, ze jesli powacha sie go dokladnie to czuc zapach podobny troche do zapachu waty cukrowej. Dziwne to wszystko bardzo, ale dziwni sa i sami Irlandczycy.
Wracajac natomiast do pieczywa, to chleb polski jest po prostu Nadchlebem, ktory nalezy wychwalac za kazdym razem gdy przyklada sie go do ust i dziekowac ze go nie braknie. Jesli mialbym jesc irlandzkie wyroby lokalne do konca zycia - to pewnie dlugo by to nie potrwalo.
Caly czas polujemy z Pecem na delifina, ktory ponoc plywa sobie gdzies w zatoczce. Poki co nie udalo sie go wypatrzyc - moze zdechl, albo Polacy go odlowili?
Nie chce zeby bylo, ze czepiam sie Francuzow, ale dwie paniusie, ktore mieszkaja w tym samym domu maja po prostu gigantyczne opoznienie w zmywaniu po sobie, co owocuje sterta brudnych naczyn w zlewie. Fleje.

PS Tomku, Pec dostal od Ciebie maila - wszystko ok, jutro CI juz nan odpiszemy dokladniej.

4 comments:

Anonymous said...

Oo, ależ apologia chleba. Wiedzę Piotrek że sobie małe wprawki literackie piszesz, ale to i tak Ci nic nie da. Prędzej czy później zapomniesz języka w gębie i po przyjeździe będzie się z tobą ciężko porozumieć. Każdy tydzień w Irlandii to jeden rok zajęć z języka polskiego do tyłu, a każda dniówka to wymazanie z pamięci dwóch książek Żeromskiego. Nie uciekniesz przed tym. Emigracja, nawet ta czasowa, zmienia człowieka nieodwracalnie :)


A wracając to kwestii żywieniowych, to ja bym wspomnianych wyrobów nawet chlebem nie nazwał. Pocieszcie się tym, że istnieją tostery, bo na "surowo" to do ust ciężko byłoby tą substancję wziąć. I przełknąć.

Herr Piotr said...

Racja, bez tostera byloby bardzo ciezko.
Jesli chodzi o jezyk, to byla to moze jakas rozpaczliwa proba ratowania sie przed zroboleniem. Jakbys nas posluchal jak rozmawiamy na ulicy, to szok murowany :)

Runfixe said...

soda bread
Jeszcze ujdzie
tostowy jak juz to tylko brazowy.
u Garveya sa jakies francuskie buleczki, ale nigdy mnie nie bylo stac na nie.
Dzem niceprice czy supervalu?

Herr Piotr said...

Dzem proste ze niceprice ;)