Wednesday, July 25, 2007

Biceps, klata, biceps, klata

Gdy wychodzilismy ostatnio z roboty o 5 nad ranem przyszla mi do glowy pewna mysl. A mianowicie, stwierdzam, ze abstrahujac od klasycznych form klasyfikacji, towary w markecie mozna podzielic na dwie grupy - te, przy przenoszeniu ktorych pracuja glownie miesnie klatki piersiowej i te obciazajace raczej m.bicipitis brachii, deltoideus itd. Czyli mowiac prosto - klata i biceps. Do pierwszej grupy zaliczaja sie przede wszystkim wozki wyladowane towarem (zwlaszcza jak sie trafi wozek z zepsutymi kolkami, ktory pcha sie niemozebnie ciezko - jest jeden taki) a takze duze, ciezkie pudla (np. oleje) i butelki napojow (zwlaszcza coca-cola w promocji pakowana po kilka butelek). Jesli chodzi o towary pakujace raczej rece, to przede wszystkim sa to rzeczy ciezkie, ale o malych rozmiarach - np. woda mineralna pakowana po 4, niektotre sloiki. Ale po co ja to pisze - a no po to, ze moznaby podniesc efektywnosc pracy biorac do odpowiednich dzialow osobniki o nalezytych predyspozycjach. I tak jesli widzimy, ze stoi przed nami szeroki drechol ze slowianska morda to na dzial z olejami go, albo do pchania wozkow, jesli natomiast jest to ktos chudy i zylasty - wody mineralne, albo sery; ktos gibki, skoczny i o zywej inteliegncji - do magazynu niech platki sciaga na wozek.
Inni lokatorzy na Greenstreet 1 maja chyba dosc naszych Polish party - dzisiaj wyprowadaja sie dwie Francuzki (nota bene nikt ich nie lubil, bo caly czas siedzialy w kuchni, nie zmywaly po soie zbyt szybko, a ich wiedza historyczna byla po prostu zalosna [ Swietuja zburzenie Bastyli - wielka radosc - pytanie Peca -'A co myslicie o M. Robespierre?' - cisza - konsternacja - z trudem przypominane sobie nazwiska - pada odpowiedz - 'U nas sie o tym zbyt wiele nie mowi.' albo Ja: 'Nedznicy to ksiazka, ktora wywarla na mnie wielkie wrazenie' Francuzka: 'Eee, musze kiedys przeczytac, ale to takie grube'].
Kolejny wpis juz wkrotce, jako ze na dniach pensja ;)

4 comments:

Runfixe said...

wrzuccie jakies fotki!
Przeciez Tomek ma komorke z aparatem.
Chyba ze nie wzial kabelka...

Anonymous said...

Ta, tylko Pecu nie wzial kabelka :P Ale fakt, zastanawiamy sie czy sobie kabelka w Fitzgerald's Hardware nie kupic :)

Anonymous said...

Jak wrócicie do Polski to dopiero zrobimy prawdziwe polish party. Już o to zadbam, bo sam jestem na obczyźnie. Powoli zaczynam zapominać co to jest smak prawdziwej żulerki ;D

No muszę przyznać, że Wasz blog to kawał solidnej roboty i mimo że zwykle szkoda mi czasu na takie pierdoły, tego czytam z prawdziwym zainteresowaniem od samego początku. Tylko nie chciało mi się komentować :P

Herr Piotr said...

Dzieki Tomku. Ja ze swojej strony jestem przekonany, ze po powrocie do Polski skapiemy sie w deszczu najczystszej goudy zakasiwszy ogorkiem kiszonym.
Swoja droga powinny sie pojawic jakies zdjecia na gronie powolutku.